Tak wiele dzieje się w nas i wokół nas. Muszę przyznać, że nie przypuszczałem, iż przyjdzie mi żyć w tak dynamicznym okresie tej planety. Kiedyś wydawało mi się, że dynamika rozwoju wydarzeń zwalnia. Teraz mam wrażenie kurczenia się czasu i przyśpieszenia wydarzeń. Wydarzeń, z których każde jest lekcją dla naszej egzystencji. Często nie widzimy tego i nie rozumiemy. To w efekcie staje się przyczyną stresu. Stresu związanego z poczuciem ciężaru problemów, odczuciem absurdu sytuacji, braku logiki, braku kontroli, niedorzeczność, czy w końcu niepewność jutra etc. Wszystko to przeradza się w świadomy lub podświadomy strach, który wyzwala reakcje obronne – agresje, wyparcie, odrzucenie czy szukanie winy zwieńczone budowaniem podziałów zmierzających do wycofania społecznego i degradacji humanizmu. Jeśli podążymy dalej tą drogą to zapewne skończymy jak myszy w eksperymencie Calhouna…
Jeśli nie potrafimy uzasadnić logicznie tego co się dzieje, czy też gubimy się w natłoku informacji, to nic nie szkodzi. Nigdy wszystkiego nie wyjaśnimy, nie zrozumiemy i nie ogarniemy. Jak by tak się stało to życie stałoby się nudnym czekaniem na jego koniec. Tak że tego – luz że czegoś nie kumasz – to OK. To nie czyni cię gorszym.
Zastanawia mnie również nasza tendencja do szukania problemów. Dlaczego zwykłe życie i rozwiązywanie codziennych wyzwań czy zadań, stawianych przed nami przez rzeczywistość, stało się problemami, rzucaniem kłód pod nogi, wiatrem w twarz, walką, zmaganiem, nieszczęściami – i to parami? Przecież to normalny proces uczenia się i rozwoju. Przed każdym, życie stawia wyzwania na miarę jego możliwości i ciut powyżej. Bo trening bez zmęczenia czy zakwasów nie podnosi kondycji/możliwości….
Często prowadzimy polemikę z życiem na temat niesprawiedliwości, tego że inni mają lepiej, dlaczego ja etc… Jednak jeśli spojrzymy wstecz to okaże się, że nasz gorycz była bezpodstawna. Pochodziła jedynie z faktu, iż nie rozumieliśmy szerszego obrazu i czemu to finalnie ma służyć. Na wiele z tego typu sytuacji patrzymy z perspektywy czasu i dopiero zaczynamy rozumieć, po co coś zdarzyło się w naszym życiu. Gdyby nie to „zło/cierpienie” to nie spotkalibyśmy tej osoby, Gdyby nie tamto to nie zrobilibyśmy dobrego biznesu, czy nie bylibyśmy tu gdzie jesteśmy. Doceńmy to!
Doceńmy to, że mamy rodzinę czy przyjaciół. Nawet jeżeli różnią nas słowa, charaktery, czy to w co wierzymy. Doceńmy różnorodność, a nie konformizm i jedno zdanie. Nie ma prawdy, nie ma sprawiedliwości – tyle jest prawd czy sprawiedliwości, ile ludzi. I w tym leży piękno. To tak jak nie ma dwóch takich samych drzew, kamieni, chmur itd…
Nie zatracajmy w sobie odkrywców świata, którymi byliśmy. Kiedyś kwestionowaliśmy wszystko. Kiedyś próbowaliśmy, wąchaliśmy i smakowaliśmy wszystko. Nikt nie zastępował naszego empiryzmu i umiejętności kreatywnego myślenia, wpojonymi dogmatami. Dopiero później szkoła, praca i urzędy wpajały nam formalne życie. Formalne – czyli uformowane, włożone w ustaloną foremkę, w której nie ma miejsca na to kim naprawdę jesteśmy.
Prawdziwa nauka jest kwestionowaniem rzeczywistości, która nas otacza, jest względnością superpozycji. Niestety teraz otacza nasz pseudonauka, w której powszechną praktyką jest ośmieszenie osoby przedstawiającej argumenty podważające jakąkolwiek tezę. Można powiedzieć, że rozwój powszechnej wiedzy, wynalazków czy technologii był możliwy jedynie dzięki wariatom, którzy mieli jaja, żeby kwestionować establishment i wyjść z teoriami oburzającymi cały świat naukowy. Jeżeli mieli wystarczające argumenty do obrony teorii, to z czasem wpisywali się w księgi historii. Tym samym rozszerzając nasze spojrzenie na świat. Dziś mamy do czynienia z sytuacją wyparcia jakiejkolwiek polemiki przez „ekspertów” medialnych. Mimo iż zagorzała polemika toczy się w periodykach naukowych, instytutach badawczych, czy przez publikacje wyników badań które nigdy nie przedostają się do medialnych „ekspertów” czy nie są przedstawione w tym kraju jako „Amerykańscy naukowcy” (oczywiście bezimienni i bez podania źródła czy skali odniesienia statystyk).
Ale to nic takiego. Cały czas mamy siebie kochani. Mamy rodziny przyjaciół, znajomych. Nie pozwólmy nas podzielić słowami, bo jest po za nimi coś znacznie silniejszego… Miłość, przyjaźń, braterstwo, jedność. Wszyscy jesteśmy jednym – najważniejsze, aby ludzie tego nie zajarzyli, bo wtedy cała rządowa ferajna pojedzie na taczkach. Dlatego też, aby nami rządzić trzeba nas najpierw podzielić. Im więcej podziałów tym lepiej. Biali, czarni, czerwoni, żółci, lewi prawi, demokraci, liberałowie, konserwatyści, szczepionkowycy, anty-szczepionkowcy, wierzący nie wierzący, dzietni, bezdzietni, bogaci, biedni… A gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Stary patent socjotechniczny. Jak chcesz zabrać dziecku smoczek, to zajmij go na chwilę grzechotką, a nie zauważy i nie będzie płakać…
Nie wiem nawet czy ktoś, w dowbie memów i tagów, dotrze do końca mojego klepania? „Bo ja wylewny jestem” 😊 Raz jeszcze – nie dajmy się dzielić, bo stajemy się słabi a słabi w naturze giną…