Warning: The magic method MchGdbcBasePublicPlugin::__wakeup() must have public visibility in /home/klient.dhosting.pl/bergi/poszliwlas.pl/public_html/wp-content/plugins/goodbye-captcha/includes/plugin/MchGdbcBasePublicPlugin.php on line 44

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/bergi/poszliwlas.pl/public_html/wp-content/plugins/goodbye-captcha/includes/plugin/MchGdbcBasePublicPlugin.php:44) in /home/klient.dhosting.pl/bergi/poszliwlas.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
bez prądu i wody – Poszli w Las http://poszliwlas.pl i nie wrócą Thu, 03 Feb 2022 17:00:47 +0000 pl-PL hourly 1 Dlaczego żyjemy off grid? 9 powodów naszego pójścia w las http://poszliwlas.pl/off-grid/dlaczego-zyjemy-off-grid-nasze-9-powodow-pojscia-w-las/ http://poszliwlas.pl/off-grid/dlaczego-zyjemy-off-grid-nasze-9-powodow-pojscia-w-las/#comments Wed, 27 Jan 2021 09:51:57 +0000 http://poszliwlas.pl/?p=1017
To będzie szczery do bólu post o naszych (choć bardziej moich) motywacjach „pójścia w las”

1) Za głosem serca

Najważniejszy, a za razem bezpośredni powód dla którego obraliśmy taki styl życia jest prosty: podążaliśmy za głosem naszych serc. Droga, która nas tu przywiodła była długa, wyboista i zaskakująca! Nie mieliśmy planu, a jedynie marzenie i zaufanie, że się spełni 🙂
 
Natomiast fakt, że nasz dom nie ma podłączenia do sieci, uczynił go w naszych oczach jeszcze bardziej atrakcyjnym. O tym poniżej.

2) Zainspirowani do działania

Przez kilka lat mieszkaliśmy w Walii, gdzie poznaliśmy wielu niesamowitych ludzi, którzy żyją off grid. Dzięki nim otworzyliśmy oczy na nowe możliwości i alternatywny styl życia. Dostaliśmy na prawdę porządną dawkę inspiracji!
 
Był to również czas, w którym bardzo mocno interesowaliśmy się zrównoważonym życiem, parmakulturą, ekologią, ale również mas produkcją, globalizacją. Ogólnie mówiąc zniszczeniami, jakie człowiek wyrządza na Ziemi. Oglądaliśmy masę filmów dokumentalnych i najzwyczajniej zdaliśmy sobie sprawę z tego, że my, (jako jednostki) chcemy żyć inaczej. Podążanie za utartymi schematami jawiło się nam jako droga donikąd. Natomiast możliwość realnego, pozytywnego wpływu na środowisko oraz na własne życie była bardzo pociągająca. Zapragnęliśmy żyć i działać w zgodzie z własnymi wartościami, a nie z tym co dyktuje współczesna „cywilizacja”.

3) Szacunek do Planety

Nie będę ściemniać, że od zawsze myślałam o Planecie. Oczy w tym temacie otworzył mi Tomek. Wcześniej nie zastanawiałam się głęboko nad takimi kwestiami ochronny środowiska. Tomek natomiast odkąd pamięta nosi w sobie ogromne pokłady miłości do przyrody i jej zasobów. Często mówi, że „Ziemia by sobie świetnie dała radę bez nas”.  Według niego, człowiek obłupuje Planetę z dóbr naturalnych oraz marnotrawi jej zasoby.

Według Tomka, my-ludzie  jesteśmy gośćmi na Ziemi (i to takimi gośćmi, którzy nie potrafią się tu kulturalnie zachowywać – nażrą się, napiją i zostawią po sobie syf). 

Chociaż nie chcemy tego przyznać wprost, to coraz ciężej jest nam nie zauważać powiązania między działalnością człowieka, a degradacją środowiska naturalnego. Ty to widzisz. Ja to widzę. Widzą to także właściciele korporacji, fabryk oraz kopalni. Mimo to, wciąż udajemy, że nie jest tak źle. W dalszym ciągu pożeramy zasoby Ziemi, a potem je wydalamy do dziury w kiblu. I nie chodzi mi tu o normalne życie, ale o konsumpcjonizm i nadmiar -zużywamy dużo, dużo więcej niż potrzebujemy! Oczywiście ja byłam taka sama – konsumentka pełna gęba. Jednak poszerzanie świadomości na temat mechanizmów takich jak np. planowane przedawnienie (co jest jawnym skandalem!) sprawia, że człowiek zmienia swoje myślenie i postępowanie.

Wracając do postawy Tomka…. jego szacunek do przyrody ma wiele przejawów w codziennym życiu. Jednym z nich jest naprawianie bądź próba naprawy dosłownie wszystkiego, co szwankuje. Nawet rzeczy „tanie”, które łatwiej byłoby po prostu zastąpić nowymi. Dlaczego? Bo szkoda mu zasobów. Bo docenia pracę ludzką, jaka została włożona w produkcję danej rzeczy.
 
Kiedyś stukałam się w głowę i mówiłam, że to bez sensu.. Teraz już rozumiem i po prostu obserwuję jak Tomek z pełnym zaangażowaniem naprawia swoje 10 letnie buty.. 🙂

4) Myśl techniczna

Brak podłączenia do sieci daje możliwość stworzenia od podstaw samowystarczalnego systemu zasilania. Dla kogoś, kto pasjonuje się tematyką ”wolnej energii” oraz osobowościami takimi jak Nikola Tesla, to istne spełnienie marzeń.

Tego typu tematy nie pojawiły się w naszym życiu teraz i tu – na Dąbrowie. Przewijały się bowiem w naszych rozmowach dużo wcześniej.

Aktualnie mamy dopiero zalążki naszego docelowego systemu zasilania. Jednak nie mi o tym pisać, bo się na tym kompletnie nie znam! Za to cieszę się z każdej świecącej żarówki i z tego, ze mam gdzie telefon doładować;) Reszta przyjdzie z czasem i z naszą pracą.

5) Ogród

Uwielbiamy rośliny! Zanim tu zamieszkamy, mieliśmy kilka ogrodów w rożnych miejscach.  Dosłownie zakochałam się w całym procesie uprawy roślin: od nasionka do zbiorów. Jakie to magiczne, że z malutkich nasion powstają dorodne warzywa, owoce, kwiaty, krzewy, drzewa! W ogrodzie natura tańczy, obnażając nam swoją moc i potęgę.  Zafascynowani jej tańcem, z roku na rok uczymy się coraz więcej i powiększamy nasz ogród o nowe gatunki.
 
Biorąc pod uwagę, że w sklepach jedzenie jest drogie oraz, że nie za bardzo wiadomo co kupować ( pryskali? nie pryskali?), to własny ogród jest ogromnym przywilejem.

6) Minimalizm

Wcześniej wspominałam o konsumpcjonizmie, który gubi ludzkość i niszczy Planetę. Po drugiej stronie można postawić inny popularny teraz trend – minimalizm.
 
Dla mnie minimalizm to jeden ze sposobów na wyjście z zakupowego obłędu oraz ułatwienie sobie codziennego życia. W pewnym zakresie praktykowałam minimalizm zanim zamieszkaliśmy off grid. Jako prosty,  praktyczny sposób na radzenie sobie z życiowym chaosem (mniej rzeczy=mniej sprzątania= więcej czasu dla siebie). Teraz patrzę na minimalizm o wieleszerzej –  jako na system prostego życia, w którym jest to, czego się pragnie i potrzebuje, a nie ma tego, co zagraca i przytłacza, jako na rozsądne gospidarowanie energią: życiową, elektryczną, finansową.
 
Współczesny świat to pogoń: praca, załatwianie spraw, które w gruncie rzeczy nie mają znaczenia. Nie każdy się w tym odnajduje. Ja – nie. Ja preferuję życie ograniczone do esencji, jaką chcę z niego wydobyć i tak właśnie rozumiem minimalizm. 
 
Off grid bardzo się z tym łączy na wielu poziomach. Minimalizujemy zużycie zasobów, takich jak woda i prąd, minimalizujemy koszty życia oraz naszą zależność od czynników, od których nie chcemy zależeć. Na przykład: nie chcemy wiązać naszego przetrwania z faktem czy posiadamy pracę zarobkową czy też nie.  Życie bez sieci niweluje szereg spraw i uniezależnia człowieka od konieczności ich załatwiania. To wprowadza porządek w priorytetach i daje przestrzeń na twórcze działanie. 

7) Twórczość

Ludzie to kreatywne bestie! Jestem pewna, że i ty masz wiele pomysłów, które pragnież zrealizować, ale tego nie robisz, np. z braku czasu, wiary w siebie, itp.
Jeśli chodzi o nas, to ilość generowanych pomysłów wymyka się spid kontroli. Zawsze brakowało czasu, pieniędzy, śmiałości..  Niezrealizowane projekty twórcze są jak małe dzieci. Nie dają o sobie zapomnieć i „marudzą”, bo chcą zostać zauważone. Spychanie ich na bok w dłuższej perspektywie rodzi smutek i frustrację. Myślę, że każdy człowiek, powinnien zadbać by w jego życiu znalała się przestrzeń na własny rozwój w kierunkach dowolnie wybranych. Jasne – kształcimy się i szkolimy  odpowiednio do branży w której zarabiamy, ale czy to zawsze jest spójne z tym, co rzeczywiście chcemy i lubimy robić? W moim przypadku tak nie było, dlatego zmianę trybu życia łączę z moją wewnętrzną potrzebą tworzenia czegość od podstaw- po swojemu.
 
Życie off grid sprzyja naszej  kreatywności. Osada Dąbrowa to idealne miejsce na realizację rozmaitych pomysłów oraz eksplorację naszych zainteresowań i pasji.
 
Nie sądzę, że jesteśmy jakoś szczegolnie utalentowani czy wyjątkowi w tym względzie. Myślę, że ludzie skrywają w sobie wiele talentów, z których rezygnują na poczet życia codziennego. My nie chcemy tego robić; przeciwnie- pragniemy realizować nasze pomysły i rozwijać zainteresowania nawet jeśli nie przyniosą zysku, itp. I choć aktualnie obowiązki i praca, wciąż pochłaniają większość naszego czasu,  to zauważam, i bardzo cieszę się tym, że kreatywność coraz częściej pojawia się u nas w domu.
  

8) A co z SYSTEMEM? Pro? Anty? czy jak?

Coraz częściej słyszy się, że ktoś jest „anty-systemowy”. Czy ja tak o sobie myślę? Hm… Może zacznę od tego, czym (w moim odczuciu) jest ten tzw. SYSTEM.
 
Osobiście, jestem zafascynowana najróżniejszymi systemami, jakie potrafi stworzyć człowiek.  Spójrzmy na przykład na niektóre systemy zrównoważone (sustainable systems), łączące nowoczesne technologie z prawami natury i sprzyjające zarówno ludziom jak i środowisku. Przecież to piękne!
 
Jednak ten nasz „SYSTEM” (przez duże „S”) nie mieści się nawet w definicji tego słowa i nazywanie go w ten sposób jest bardzo mylące. Pojęcie ”SYSTEM” oznacza powiązania, elementy, procesy i sprzężenia, które działają razem i realizują dany cel. Jaki więc cel realizuje ta nasza sztucznie stworzona rzeczywistość oparta na przepisach, zapisach, umowach, nie respektujących ani  człowieka ani przyrody? Pytam tylko retorycznie- samą siebie, bo serio nie wiem (!?). Po prostu nie potrafię siebie samej  przekonać, że to, z czym mamy do czynienia jest systemem.
 
Dlatego w swoim rozumieniu, nie jestem wcale anty-systemowa 🙂 . .Natomiast jeśli miałabym powiedzieć czy zgadzam się z tym, w jakim kierunku idzie nasz Świat i tzw. ”postęp”, to powiem, że: „Nie!”
 
Coraz głośniej mówi się, że mamy do czynienia z matrixem, który niczym lepka pajęczyna trzyma ludzi w zniewoleniu. Nie chcę jednak teraz wchodzić w te tematy, bo to jest subiektywne doświadczenie rzeczywistości (jedni widzą i czują tak; a inni- inaczej).
 
Dla mnie chyba najwłaściwszym słowem będzie tu UWIKŁANIE. Współczesny człowiek, czy tego chce czy nie, żyje w UWIKŁANIU. Jest oderwany od Natury i sztucznie wpłatany w niezdrowe zależności oraz mechanizmy wyzysku i władzy. Nierzadko –  na wielu poziomach, tj. finansowym, emocjonalnym, energetycznym. To nas wysysa niczym cytryny! Drenuje z nas energię i moc, którą potrzebujemy do pięknego i kreatywnego życia. Zamiast żyć- walczymy o przetrwanie. Zmuszamy się do parcia naprzód w nadziei na polepszenie swojej sytuacji.
 
Dlaczego w tym trwamy?
 
Powodów jest pewnie tyle, ilu ludzi na Świecie. Część z nas po prostu chce i dobrze się w tym odnajduje.  Część z nas – boi się zmian i nie widzi możliwości innego życia.
 
Co więcej! My wręcz uwielbiamy profity, jakie na nas spływają, gdy dobrze gramy w tą z góry narzuconą nam grę (pieniądze, kariera, sława)…
 
I tu właśnie zahaczam o jeden z głównych powodów mojego pójścia w las… Ja się po prostu duszę, w takiej „ustawce”. Męczą mnie te najróżniejsze sprawy, zależności, nakazy, zakazy, które należy sumiennie wykonywać, by w zamian dostać jakiś profit (np. fajną wypłatę). Osobiście nie mogę oprzeć się wrażeniu, że my wszyscy gramy w jakąś grę punktową dla dorosłych! Grę, w której gracz zbiera punkty ( BIKi, sriki itp) i zdobywa nowe levele… Hm…Ta gra, mnie nie kręci i nie chcę w nią grać 😉
 
Pragne żyć, tworzyć, dawać, a nie zarabiać, osiągać, brać…Tak, wiem, że to nie musi się wykluczać, ale będąc „uwikłaną” bardzo ciężko jest wyłuskać czas na bycie bezproduktywnym, cieszenie się życiem bez spiny, realizację zwariowanych pomysłów i życie dniem.  No dobra! może za bardzo filozofuję 🙂 .. ale próbuję przedstawić swój (dość odjechany) w tym temacie punkt widzenia. Poza tym ostrzegałam na początku, że ten wpis będzie szczery do bólu!!
Także nie przedłużając tego wywodu, skwituję, że to nasze off-gridowe życie ma wiele wspólnego z wewnętrzną potrzebą „odwikłania się”  i życia po swojemu.

9) "Od tej wolności w dupach wam się po przewracało!"

Gdy oświadczyłam mojej rodzicielce, że rzucam pracę, życie w Szczecinie i będę z Tomkiem mieszkać w starym domu bez prądu i bieżącej wody (oraz bez oszczędności na gruntowny remont), to moja mama, robiła co mogła by mi to z głowy wybić. 
 
W pewnym momencie zabrakło już jej argumentów i w swej bezsilności wykrzyczała: ” od tej wolności juz wam się dupach poprzewracało!”  Trafiła w sedno!
 
Dobrze czuła, że nasza decyzja jest poważna i niepodważalna, bo wynikająca z ogromnej potrzeby niezależności i chęci spełniana marzeń.
 
„Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem”
 
Zawsze opornie mi szło podporządkowywanie się woli rodziców i nauczycieli. Tomkowi zresztą też. Mieli nas wykształcić, ukształtować na obywateli, a wyszło, jak wyszło.
 
Najlepsze były czasy tzw. „buntu”. Wiadomo trzeba się było przepoczwarzyć w istotę „dorosłą”. Paradoksalnie był to czas mojej normalności, bo nie wyróżniałam się niczym szczególnym od moich zbuntowanych przyjaciół. Razem krzyczeliśmy na koncertach: ”bo im tylko o to chodzi, abyś sam sobie szkodził, abyś sam nie mógł mysleć, abyś sam nie mógł chodzić”(cyt. wiadomo kogo:)) 
 
Byliśmy w tym razem i to był piękny czas:) Życie płynęło, a ja w sercu (mimo zacnej metryki), nadal pozostawałam niezmiennie zbuntowana. Moja wolna dusza, dojrzewała wraz ze mną i nigdzie się nie wybierała!!! Chyba właśnie dlatego długo nie dbałam w życiu o stabilizację i tzw. bezpieczeństwo. Pragnęłam doświadczać i kochać. W imię wolnosci (i miłości) rzucałam ciekawe prace…i nie raz ruszalam z Tomkiem w nieznane. Pewnie dlatego też nie miałam oporów, by zrobić to po raz kolejny 🙂
]]>
http://poszliwlas.pl/off-grid/dlaczego-zyjemy-off-grid-nasze-9-powodow-pojscia-w-las/feed/ 2
Budowa systemu nawadniania http://poszliwlas.pl/off-grid/budowa-systemu-nawadniania/ http://poszliwlas.pl/off-grid/budowa-systemu-nawadniania/#comments Sat, 14 Dec 2019 02:08:12 +0000 http://poszliwlas.pl/?p=632

Po zeszłorocznych suszach straciliśmy praktycznie cały ogród i mnóstwo sadzonek. Pousychały nawet drzewa, pokrzywy i jeżyny, a lesie  pachniało sianem niczym w stodole… 

Opady, a właściwie ich brak

0 mm
Suma opadów w 2017
0 mm
Suma opadów w 2018

W 2017 opady roczne wyniosły 830mm. W 2018 roku mieliśmy zaledwie 390mm sumarycznych opadów na Dąbrowie. Raczej kicha.

Jeżeli poziom opadów będzie się utrzymywał poniżej 550mm, to rozpocznie się zjawisko stepowienia obszarów leśnych. I wbrew pozorom nie oznacza to iż drzewa w lesie zaczną spontanicznie stepować, lecz niestety systematyczną utratę lasów poprzez ich ustępowanie na rzecz stepów…

Ręczne nawadnianie sadzonek oznacza 300l wody rano i tyle samo wieczorem. Razem 600l = 60 wiader dziennie (nie licząc ogrodu). Wodę trzeba wyciągnąć ze studni wiadrem i nosić po kilkadziesiąt metrów… NIEZŁA POMPA, ale po miesiącu czasu poddałem się. Z 215 sadzonek przetrwało 11.

W 2018 ogród nie dał rady – no może po za garścią truskawek i drobnymi ziemniakami., ale teraz mówimy stanowcze NIE! niedoborowi własnego jedzenia!

Jaki system nawadniania?

Od systemu zbierania i zasilania wodą deszczową, dzieli mnie jeszcze kilka etapów m.in. remont stodoły. Tak że … tak

Czyli pozostaje pompowanie wody w wystarczającej ilości i wydajności.

Teraz pytanie: woda z jeziora czy ze studni? Woda z jeziora byłaby lepsza do podlewania, jednak na razie spróbuję ze studnią. Wymaga to mniej energii do przemieszczenia wody, ale jest ryzyko, że studnia nie nadąży. Przy obecnym rozmiarze systemu zasilania fotowoltaiką, odpadają pompy elektryczne, bo wykończylibysmy akumulatory w jeden sezon. No to co zostaje? Motopompa i węże strażackie.. W końcu zostanę strażakiem!…albo krecikiem 😉

Nasza studnia z 19-go wieku nie ułatwia zadania. Od powierzchni gruntu do wody mamy prawie 8m, a od dna do nadbudówki niecałe 11m. Motopompa musi zassać wodę z powierzchni ziemi 8m do góry. Producent podaje zasysanie z 8m jako wartość maksymalną, ale wydajność pompy spada wielokrotnie wraz ze wzrostem wysokości zasysania, a to przekłada się na mniej wody na litr paliwa. Więc?

Pozostaje mi kopanie w dół

Buduję piwnicę koło studni aby zbliżyć pompę do wody o 2 metry. Pomysł zaplanowany na długi majowy weekend 😉 (pogratulować sobie optymizmu). Piwnica okrągła ze schodami. Będzie od razu służyć jako podwaliny projektu „Dom Wody”. Ah joj…

Założenia były znamienite, zapał też, ale jak to w życiu bywa trzeba było wprowadzić drobne zmiany w projekcie. A mianowicie odłożyć go dla przyszłych pokoleń – żartuję ;), ale nie obyło się bez poważnych zmian.

Rozpocząłem kopanie

Szybko przekonałem się, że nie będzie to takie proste. Po zerwaniu darni, a właściwie jeszcze w trakcie, okazało się że cała skarpa wokół studni została ,dość solidnie, umocniona kamieniem polnym. Na początku przy każdym wbiciu szpadla trafiałem na kamień i to od małych aż do takich po 50-60kg. Studnia jest na skarpie więc nie było za bardzo gdzie odrzucać ziemi. Albo obsypywała się w dół skarpy, albo do wykopu lub do spodni. Na szczęście pogoda dopisywała. Po warstwie humusu i kamieni, pojawiła się warstwa piasku rzecznego z okazjonalnymi otoczakami.

Ale studnia

Przy kopaniu w dół ściany studni, zafascynowała mnie technologia budowy studni. Zbudowano ją mniej więcej w latach 40-tych XIX wieku. Ma w sumie 11m od nadbudowy do dna. Wykonano ją z czerwonej wypalanej cegły, a część nadziemną z białej cegły (obecnie 2 kręgi betonowe) Sama cegła bardzo wysokiej klasy i jednolitych wymiarów. Cegły większe niż normalne 285x140x65 (normalna RF (250x120x65). Układane w słoneczko – tzn. od wewnątrz studni cegły stykają się co powoduje zaciskanie się i usztywnianie konstrukcji pod naporem ziemi. Użyto jedynie odrobiny gliny aby wypełnić nierówności pomiędzy cegłami. Woda może swobodnie napływać do studni a piasek pozostaje tam gdzie ma być. Genialne.

Na głębokości 70cm trafiłem na niespodziankę

Wszystko wskazuje na to, że w miejscu gdzie ma powstać piwnica jest już jedno podłączenie do studni, zrobione dawno temu. Swoją instalacje hydrauliczną wody użytkowej podłączyła do studni stara jabłoń, rosnąca jakieś 7m w dół zbocza od studni.
Korzenie drzewa szukają wody

To niesamowite jak precyzyjnie wycelowała w sam środek studni. Zwykle korzenie nie rozchodzą się tak daleko od drzewa (szczególnie owocowego). Wiedziała, że tam jest woda i sięgnęła po nią, wyciągając „ręke”. To pozwalało jej owocować nawet w okresach suszy. Trafiając na barierę z cegieł, powciskała się we wszystkie możliwe szczeliny. Opasała studnie gąszczem grubych korzeni uchwyciwszy ją w uścisk mówiący „moja!”. Pije wodę przez cegły, które odprowadzają kondensującą się na ścianach wilgoć, do gleby wokół studni, z czego korzysta system korzeniowy drzewa. Zajęło jej to długie lata, aż w końcu stała się prawie niezależna od opadów deszczu.

Korzenie jabłoni poszukują wody w studni
Usunąłem tylko część korzeni. Tam gdzie mogłem, starałem się zostawić jak najwięcej. Mniejsze korzenie przejmą z czasem role najgrubszego i jabłoń dalej będzie mogła pić wodę ze studni razem z nami. Kocham cuda natury.

Najtrudniejsze miało dopiero nadejść

Po zejściu poniżej 1m zaczął biały drobniutki piasek – niczym plażowy. I tu zaczęły się schody – to znaczy nie te które zaplanowałem… Z każdym szpadlem obsuwały się części ścian wykopu. Udało się do 1,5m z małymi osunięciami. Później poszło grubo – dalej kopanie. Na drugi dzień zabezpieczyłem wykop deskami i schodziłem niżej. Na 2m wszystko wyglądało OK. Piasek był na dnie wykopu był wilgotny więc wystarczyło tylko dodać cementu i wymieszać, żeby uzyskać rodzaj „chudego” betonu do utwardzenia przed posadzką. Tak też zrobiłem. Po polaniu wodą i wygładzeniu pomyślałem – to był dobry pomysł – i w tym samym momencie, napór ziemi połamał odeskowanie wykopu i wszystko osunęło się do środka na świeży beton.  @$%#@!!!!!

Wykop zamiast wymiarowego wyglądał raczej jak lej po bombie – ze 2x większy niż zamierzałem. Ja miałem swój pomysł, a Ziemia powiedziała mi co o tym myśli. Po tych negocjacjach zgodziliśmy się z Ziemią na to, że ona nie będzie mi zasypywać wykopu jak zrezygnuje ze swoich wymiarów projektowych, na rzecz jej. Piwnica zamiast 2m ma mieć 1,8m do tego minus schody. Zgodziłem się.

W miarę jak dokładałem kolejne rzędy cegieł ryzyko obsuwania malało a satysfakcja rosła.  

Murowanie zajęło mi zdecydowanie dłużej niż zakładałem, ale efekt cieszy.   

Później zbrojenie szalowanie i lanie stropu.

Kiedy już wszystko zostało ogarnięte, to pozostało ustawienie zbiorników typu mauzer w ogrodzie (jakieś 70m od studni). Napełnienie poprzez wąż strażacki i podlewanie konewką.

Mamy ogród!

Dzięki temu rozwiązaniu w tym roku udało się utrzymać ogród i mieć z niego pierwsze plony mimo suszy. Z pomidorami włącznie 🙂 . Więc można to nazwać kolejnym małym sukcesem na naszej drodze. Kolejnym etapem będzie zaopatrzenie domu w wodę gospodarczą i zbieranie deszczówki.

Czytanki:

]]>
http://poszliwlas.pl/off-grid/budowa-systemu-nawadniania/feed/ 2